sobota, 3 sierpnia 2013

Pocztówka z Grecji.

Przez kilka ostatnich tygodni nie napisałem na blogu żadnej winnej notki, ale to nie moje wrodzone lenistwo było tego powodem, lecz wakacyjny urlop. W tym roku spędzałem go na greckiej wyspie Rodos, wspominam bardzo dobrze, przede wszystkim za sprawą doskonałego, wpasowanego w mój gust jedzenia, ale też win, których w Polsce brakuje. Możemy, co prawda, tu i ówdzie dostać jakąś retsinę, jakieś masowo produkowane wina półsłodkie, ale dopiero pobyt w Grecji kontynentalnej, albo na którejś z wysp uświadamia nam jak bogata może być oferta tamtejszych producentów.

Rok, a może i dwa lata temu zadałem przedstawicielowi jednego z importerów win, dlaczego tak marnie wyglądają u nas półki z greckimi butelkami. Usłyszałem odpowiedź, że bardzo ciężko jest się z nimi dogadać, często nie odpowiadają na pytania ofertowe, nie chce im się bawić w te wszystkie procedury związane z importem/eksportem win. Napływ turystów i wysoki popyt wewnętrzny sprawiają, że tak naprawdę Grecy nie potrzebują się w to bawić. Po powrocie do kraju usłyszałem od znanego konsultanta winnego taką oto opinię, że nawet konsumenci chwalący wina na miejscu, nie kwapią się do wydawania pieniędzy na greckie trunki w Polsce. Początkowo myślałem, że to fatalna sytuacja, ale szybko mi przeszło i teraz nawet się z tego powodu cieszę. Zawsze będzie dobry pretekst, żeby Grecję odwiedzić, a na miejscu poznawać tylko i wyłącznie miejscowe wina, co też czyniłem podczas ostatniego pobytu.

Dla mnie zaskoczeniem były przede wszystkim wina musujące. Na Rodos istnieje wytwórnia - CAIR, której produkty wykonane z lokalnych, greckich szczepów śmiało konkurować mogą z katalońskimi cava'mi czy francuskimi cremant. W cenie 6-10 euro dostajemy naprawdę przyzwoite bąbelki.

Bardzo przyzwoite wino musujące zrobione ze szczepu athiri.
Inną ciekawostką było to, że pomimo ogromnej liczby miejscowych szczepów bardzo popularne są szczepy międzynarodowe. Czasem miesza się je z odmianami endemicznymi, ale bardzo często na ich bazie powstają wina jednoszczepowe. Dominują oczywiście cztery podstawowe odmiany: chardonnay, sauvignon blanc, merlot i cabernet sauvignon. Ale bez problemu znajdziemy tu także szczepy takie jak barbera czy tannat.

Na mnie wrażenie zrobił bordoski kupaż cabernet sauvignon, merlot i cabernet franc. Było w nim wszystko - kwas, owoc, taniny, alkohol - w doskonałej równowadze. Nie muszę dodawać, że za bardzo przyzwoite pieniądze (ok. 10 euro).
Kupować, pić, cieszyć się...
Miałem okazję pić także wino słodkie z późnego zbioru, którego podstawą były grona szczepu gewurztraminer.

Słodycz zamknięta w butelkach 0,5 l. Mat. producenta.
Wino nazywa się Omega, wytwórnia zaś Alpha i jest to pewien symbol. Greckie winiarstwo jest bowiem bogate, pełne win słabszych, ale i tych bardzo dobrych, tanich i drogich, zrobionych ze szczepów lokalnych i tych międzynarodowych. Po prostu Alfa i Omega.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz