Ostatni mój
wpis dotyczył wina produkowanego rzeczywiście na masową skalę, mówi się często o takich, że są "przemysłowe", co komplementem zazwyczaj nie jest, choć ja, ze względu na techniczne wykształcenie, raczej z podziwem patrzę na skomputeryzowane procesy technologiczne i wcale mnie to nie razi. Zresztą nawet najbardziej wysublimowane algorytmy produkcji na nic się zdadzą, jeśli winogrona będą kiepskiej jakości, a jeśli będą dobre, to i komputery sobie z nimi poradzą nie gorzej niż człowiek. Ale ja nie o tym chyba chciałem dziś pisać, no może pośrednio, bo dwa wina, które piłem ostatnio, to z jednej strony wina koncernowe, a z drugiej strony jednak powstałe w pojedynczych zamkach i to chyba nie takich bardzo dużych.
Tymi winami są Château du Bousquet i Château du Goëlane. Obie marki należą do Grupy Castel, która jest jednym z największych graczy na rynku alkoholi nie tylko we Francji, ale na całym świecie. Firma produkuje masę win stołowych, ale w swym portfolio ma też wielu producentów przejętych z rynku i działających w zasadzie autonomicznie, choć pod zwierzchnictwem władz grupy. Nie są to zamki ze słynnej klasyfikacji Grand Cru (poza jednym, ale o tym później), obejmującej najlepsze wina z Medoc (i jedno z Graves), czyli lewego brzegu Żyrondy (i Garonny w przypadku Graves), gdyż większość bordoskich posiadłości z Grupy Castel mieści się na prawym brzegu Żyrondy. W 2011 roku grupa kupiła (na spółkę z japońską grupą Suntory) posiadłość Château Beychevelle, która jest klasyfikowanym Grand Cru (4. Klasa) w apelacji Saint-Julien.
Wróćmy jednak do win, które miałem przyjemność pić, a przyjemność tą potęgował fakt, że wina są w cenach raczej przystępnych, za oba zapłaciłem łącznie niewiele ponad 100 zł.
|
Zamek Goëlane.
ⓒ chateaux-castel.com |
Château du Goëlane jest pierwszą posiadłością kupioną przez Grupę Castel, a miało to miejsce w roku 1957, nieco ponad 100 lat od powstania winnicy (1850). Zamek znajduje się w miejscowości Saint-Leon, w części Bordeaux nazywanej Entre-Deux-Mers (między dwoma morzami), ale nie między morzami ona leży, a między rzekami Garonna i Dordogne. Uprawia się tu głównie merlot - 75%, 23% cabernet sauvignon i 2% petit verdot i taki zapewne jest skład kupażu. Cabernet sauvignon uprawia się na najbardziej nasłonecznionych stokach, część merlot w podobnych warunkach, jednak część upraw tej odmiany znajduje się też w miejscach częściej pokrytych cieniem, co daje grona nieco mniejsze, o dużej koncentracji tanin. Odmiana petit verdot jest wykorzystywana w produkcji win w charakterze „przyprawy”, nadaje im intensywniejszy kolor, dodaje nieco ciała i alkoholu. Jeśli chodzi o samą apelację, czyli Bordeaux Supérieur, to jest to dobry kierunek poszukiwań tańszych win z regionu Bordeaux. Wina muszą leżakować przynajmniej 12 miesięcy w dębowych beczkach oraz muszą być zabutelkowane na terenie posiadłości. Każdego roku butelkuje się ok. 10% win oznaczonych nazwą tej apelacji, reszta to zwykłe Bordeaux (mówię tu o winach powstających w tych szerokich apelacjach obejmujących cały obszar Bordeaux).
|
Zamek Bousquet.
ⓒ chateaux-castel.com
|
Drugie wino, które piłem pochodzi z
Château du Bousquet, która to posiadłość została kupiona przez Grupę Castel jako druga, w roku 1960. Winnica znajduje się niedaleko miejscowości Bourg, a wina są butelkowane w apelacji Cotes du Bourg. Odmiany są tu uprawiane w najstępujących proporcjach: 70 merlot, 20% cabernet sauvignon, 7% malbec i 3% cabernet franc. Malbec jest w tym przypadku stosowany w tym samym celu, co petit verdot w winie z Château du Goëlane. Obszar upraw zajmuje 65 hektarów ziemi, co przy średniej na poziomie 10 ha dla całej apelacji czyni z Château du Bousquet gracza dość dużego. Wino może powstawać zarówno w kadziach betonowych, jak i stalowych, dojrzewanie odbywa się w beczkach z dębu francuskiego (20% nowe beczki).
Jak są te wina? Ogólnie rzecz ujmując należy powiedzieć, że dobre. Dobrze się je pije, przy czym warto pozwolić im trochę pooddychać. Jeśli ktoś pija wina z Bordeaux to natychmiast odczuje ten nieco surowy charakter dość młodego wina z tamtego regionu. Bousquet jest trochę bardziej owocowe, gładsze. Goëlane bardziej taniczne, chropowate, ale oba wypiłem z przyjemnością.
I czuję, że to nie jest koniec mojej przygody z Bordeaux.