wtorek, 31 lipca 2018

The Guild. Shiraz 2016.


Usta osoby patrzącej na etykietę i kontretykietę tego wina mogą wykrzywić się w grymas dezaprobaty albo mimowolny uśmiech - w zależności od poczucia humoru. Jeśli nie podchodzicie do wina nazbyt poważnie, to zapewne znajdziecie się w tej drugiej grupie. Zabiegi marketingowców mają przykuć uwagę konsumenta i moim zdaniem robią to dobrze, mnie w każdym razie to przekonuje. Ale to od zawartości butelki zależy czy uśmiech na twarzy będzie miał trwały charakter, czy będziecie zmuszeni przejść do obozu malkontentów. Grupa zapaleńców w różnym wieku i różnym poziomie doświadczenia bawi się butelkowanie winnego płynu mającego odzwierciedlać nie terroir, ale własną osobowość. Kluczowe słowo to „zabawa”. Winiarze liczą na łut szczęścia, przebłysk geniuszu, ale przede wszystkim dobry efekt eksperymentów.


Historia może i ciekawa, ale założę się o drugą butelkę, że nieprawdziwa. Trzeba po prostu parę cystern shiraza zabutelkować (w tym wypadku w Holandii), ładnie opakować i sprzedać. Taki biznes.

Liczyłem, że The Guild przełamie złą passę, w ostatnich tygodniach piłem kilkukrotnie wina z odmiany shiraz/syrah, żadne z nich mnie nie zachwyciło. Podobnie było i tym razem. Nie żeby było złe. Po prostu przelatuje przez gardło i nie pozostawia po sobie żadnych wartych zapamiętania wrażeń. Faktoria Win poleca je do posiłku, najlepiej do grillowanych mięs. To dobry kierunek, mamy do czynienia z winem stricte stołowym i tam jest jego miejsce.


The Guild. Shiraz, 2016.
miejsce pochodzenia: Australia
odmiany: 100% shiraz
alk.: 14,0%
Cena: 24,99 zł


Dziękuję Faktorii Win za udostępnienie wina do degustacji.

2 komentarze:

  1. No cóż, jednak za 25 zł to należy się spodziewać w najlepszym razie poprawnego wina, o którym zapomni się na drugi dzień, chyba że było koszmarne wtedy pamięta sie dłużej ;-)
    Jak się pominie ten marketingowy bełkot wytwórni to tak wygląda rzeczywistość tanich/najtańszych win.
    Moim zdaniem lepiej kupić 2-3 razy rzadziej wino i zamiast takiego za 25 kupić coś za 50 albo 75zł, wtedy szansa na wypicie czegoś lepszego niż "pijalne" będzie zdecydowanie większa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w 100%. Staram się właśnie tak robić. To oczywiście przyszło po latach prób i błędów. Najbardziej jednak chciałbym kupować wina w miejscu ich pochodzenia. To trochę taniej niż w Polsce, a i klimat pewnie lepszy ;) Dzięki za komentarz. Pozdrawiam!

      Usuń