środa, 21 marca 2018

Torcik i coś jeszcze.

Marzec w tym roku jest u mnie miesiącem zdecydowanie tortowym. Pociechy mam z marca, więc dwa torty na urodziny. Dzieci zrobiły imprezki dla swoich szkolnych znajomków w dniach innych niż swoje urodziny, więc kolejne dwa torty. No i w końcu do wnuków przyjechali dziadkowie, więc dla odmiany torcik. Skoro już tak się zasłodziłem, to do resztek tego ostatniego postanowiłem otworzyć słodkie wina, wszak i one muszą być kiedyś spożyte. Jak wiecie, nie za bardzo przepadam za winami słodkimi i otwieram je niezwykle rzadko. Kiedyś miałem podobnie z winami musującymi. Co ja się napisałem, że ich nie rozumiem, że skąd ten zachwyt i tak dalej, aż nadszedł moment, że je pokochałem miłością niemal bezgraniczną, więc kto wie - może zaraz rozpali mnie ogień słodkiej miłości.

Tort kupiłem u Grycana, czekoladowy z ciasteczkami Oreo na wierzchu, smaczny, nieprzesadnie słodki, dobrze nasączony - nie znoszę zbyt suchych tortów. Podałem Sauternes Madame de Rayne, które dostałem kiedyś z Lidla, sporo się naczekało na swoją kolej. Nie było to wino złe, choć dużego entuzjazmu u mnie nie wywołało, czemu dałem wyraz w krótkiej relacji na Instagramie. 


Zabrakło mi w tym winie odrobiny więcej kwasu, przez co brakowało mu nieco równowagi, o harmonii nie wspominając. Ale to moje zdanie, moim rodzicom smak miodu, pigwy i kandyzowanych owoców przypadł do gustu bardzo, mama nawet poprosiła o zdjęcie etykiety. Tak czy owak - do tortu pasowało.

Poszedłem więc za ciosem - choć już w samotności - i otworzyłem Tokaj. Była to butelka z rocznika 2003 od producenta Hétszőlő. Tokaji Fordítás, jak czytam w niezastąpionym przewodniku Wina Europy 2009, powstaje przez ponowne zalanie młodym winem wytłoczyn po winie aszú.


Producent zaleca je do potraw z dziczyzny przyrządzonych z dodatkiem śliwek, grzybów lub kasztanów. Mój tort tak doprawiony nie był. Wino charakteryzuje się sporym utlenieniem z dominującymi nutami pieczonego jabłka, w piciu bardzo mi się podobało, choć tym razem bardziej solo, tort zdecydowanie dominował nad tym winem.

Kolejnym i ostatnim winem, jakie chciałem do tego tortu otworzyć, to wino z Grecji  - Muskat z Samos. Nos najbardziej świeży ze wszystkich, aromat kwiatowo-owocowy ładnie pieści nozdrza, w ustach zdecydowanie najsłodsze, wręcz od słodyczy lepkie.


Tego wina solo chyba nie da się pić w zbyt dużych ilościach. Z tortem zgrało się nieźle, choć jednak Sauternes w tej roli wypadł lepiej, ale tylko nieznacznie. Za to alkohol w tym winie wybijał się zdecydowanie (zwłaszcza w towarzystwie kawałka tortu), było go najwięcej - 15%, no ale to wino wzmacniane, więc nie ma się czemu dziwić.

Z całej trójki winem najlepszym do popijania solo wydał mi się Tokaji Fordítás. Sauternes najbardziej pasował z tortem, natomiast muskat z Samos najlepsze wrażenie robił w nosie, ale usta skutecznie zaklejał słodyczą, kwas nie pomógł za bardzo. Trzeba by jeszcze popracować nad jakimś do nie niego jedzeniem, producent zaleca owoce i desery. Może macie jakieś dla niego propozycje? W butelce sporo go jeszcze zostało :)

Sauternes dostałem do degustacji z Lidla, Tokaj kupiłem tamże za własne pieniądze, a muskat z Samos otrzymałem do degustacji od Jeronimo Martins Polska - właściciela Biedronki.

czwartek, 15 marca 2018

Alpha Estate S.M.X. 2012


Wiem, że niektórzy z Was z niecierpliwością oczekiwali na pojawienie się recenzji tego wina, ja sam nie mogłem się doczekać, więc wcale się nie dziwię. 😀

Po ciekawym sauvignon blanc, oryginalnej malagouzii oraz świetnym xinomavro nadszedł czas na spróbowanie greckiego blendu, a kupaże - jak przekonuje Frank Smulders MW - są podstawą najlepszych i najciekawszych win. Czy tak będzie i tym razem? 

Przede wszystkim wyjaśnijmy sobie, co to za mieszanka. S.M.X. jest akronimem od nazw szczepów: syrah (60%), merlot (20%) i xinomavro (20%). Udział odmian międzynarodowych jest tu zatem przeważający. Wcześniej chyba wspominałem, że Grecy, oprócz pielęgnowania lokalnych odmian, nie unikają szczepów znanych z innych rejonów świata, które w Helladzie potrafią dać wina nieco odmienne i często bardzo ciekawe.

Wino po fermentacji dojrzewa na drożdżowym osadzie w stalowych kadziach przez 8 miesięcy, następnie przez 12 miesięcy w średnio wypalanych beczkach z dębu francuskiego, a potem kolejnych 12 miesięcy spędza w butelkach i dopiero wtedy jest wypuszczane na rynek. Nie jest filtrowane, producent zaleca dekantację, choć ja tego nie zrobiłem, nie wydała mi się ona potrzebna.


W nosie mamy do czynienia z nutami skóry, ziemi, ale też owoców - wiśni, śliwek, jeżyn. W ustach kwasowość jest bardzo dobrze wyczuwalna, taniny wyraźne, ale dość gładkie, alkohol - choć jest go sporo - niemal niewyczuwalny. Elementy struktury ładnie się równoważą, tworząc wino poważne, eleganckie i pełne wdzięku. Pijalność wyśmienita, a połączenie ze stekiem doskonałe. Naprawdę świetne wino, które polecam równie gorąco, jak poprzednio opisywane Xinomavro 2011. Oba wina mają jeszcze kilka lat dobrej formy przed sobą.




Alpha Estate, S.M.X., 2012
apelacja: Protected Geographical Indication Florina
odmiany: syrah (60%), merlot (20%) i xinomavro (20%)
alk.: 14,5%

Wino otrzymałem do degustacji od Amazis.net. Dziękuję!




poniedziałek, 12 marca 2018

Z Grecji do Hiszpanii (na chwilę).

Przed degustacją ostatniego wina greckiego, jakie dostałem do przetestowania od Amazis.net postanowiłem zrobić skok w bok i udać się na drugi kraniec Europy, czyli do Hiszpanii. Po pierwsze dlatego, że kilka butelek wina z tego kraju miałem już w swoich zapasach i trzeba w końcu coś z nimi zrobić, a po drugie dlatego, że kilka kolejnych dokupiłem pod wpływem artykułu z  marcowego Decantera dotyczącego dojrzałych win z apelacji Rioja. Z nimi też coś trzeba będzie zrobić. W tym wpisie z pewnością nie odnotuję wszystkich hiszpańskich etykiet, które mam do dyspozycji, ale od czegoś trzeba zacząć.

Najmłodsze wina uznawane przez Decanter za dojrzałe, pochodziły z rocznika 2010 i takich win szukałem, zwłaszcza pod wpływem niezłej recenzji Campo Viejo Gran Reserva 2010, które jeszcze do niedawna można było znaleźć na półkach sklepów. W te pędy udałem się do mojego ursynowskiego Leclerka, ale okazało się, że się spóźniłem - najstarsze Campo Viejo pochodziło już z 2011. Niemniej jednak z 2010 udało mi się znaleźć trzy wina, choć jedno z nich pochodziło z innej apelacji i od tego wina zacznę opisy win hiszpańskich, natomiast z Rioja dostałem Coto de Imaz Gran Reserva 2010 oraz Bodegas Navajas Vega del Rio Reserva 2010. Do nich wrócę w niedalekiej przyszłości, a dziś porcja moich instagramowych relacji.







Z powyżej przedstawionych win ułożyłem sobie mój osobisty ranking. Na górze listy wina, które chętnie powtórzę, na dole te, za którymi nie będę się specjalnie rozglądać.

1. Eximus Cava Rosado
2. Clos Montebuena
3. Torres Celeste
4. Ramblasreales
5. Castroviejo
6. Pata Negra

W najbliższym czasie na blogu możecie spodziewać się opisu greckiego wina Alpha Estate Red (S.M.X), a potem znów wrócę do win hiszpańskich.

Zapraszam do śledzenia moich poczynań na Instagramie, tam znajdziecie najwięcej relacji (na gorąco). Zajawki blogowych wpisów pojawiają się też na Facebooku.