piątek, 24 kwietnia 2015

Degustacja win Alta Allela.

Degustacja Alta Allela odbyła się w miejscu, w którym byłem pierwszy raz i które zauroczyło mnie od razu. To sklep Whisky and Wine Place mieszczący się przy ulicy Jana Kazimierza 30 na warszawskiej Woli. Niby daleko od mojego Ursynowa, ale samochodem to jakieś 20-25 minut, trochę więcej gdybym musiał skorzystać z transportu miejskiego (metro + tramwaj lub autobus). W każdym razie warto tam wpaść, by poczuć się jak wśród skarbów Sezamu.

Po prawej stronie whisky...
... po lewej wina. Czego chcieć więcej?
W sklepie chyba największy wybór whisky w Warszawie, a może i w całej Polsce - grubo ponad 300, a może i nawet 400 etykiet. Jeśli chodzi o wina, to znajdziemy tu niezłą selekcję win od uznanych importerów, ale także i wina z własnego importu. 

Degustowane wina to butelki importowane właśnie przez WAWP. Posiadłość Alta Allela położna jest tuż przy Barcelonie. Produkuje się tu organiczne cavy i wina w apelacji o której nie miałem pojęcia - DO Alella. Od kilku lat producent wprowadza na rynek wina powstające bez dodatku siarki.

Podstawowa cava, niezła choć bez większego polotu.
Świetna cava! Nie wiem jaki wpływ na to miała decyzja o nie dodawaniu
siarczynów, ale wino samo w sobie jest naprawdę dobre.
Jak nie przepadam za winami różowymi, tak Rosé bardzo mi smakowało
i zdecydowałem się na kupno tej butelki. Żona nie była za bardzo zadowolona,
ale też nie musiała :)
Dla mnie to była najlepsza cava dnia. W ciemno pewnie bym pomylił ją
z szampanem. Cena, niestety, też szampańska ;) Ale kupiłem i tym razem
żona była zadowolona, choć też nie musiała.
Bardzo dobre wino, ale jednak nie tak fajnie wyraziste jak Laietà. Dobre na prezent,
ale dla siebie za te pieniądze kupiłbym pewnie dwie inne etykiety tego producenta.

Białe wina spokojne jakoś przeleciały przez moje podniebienie nie robiąc większego wrażenia, więc nie będę o nich się rozpisywał, poza jednym wyjątkiem, ale o tym później. W zamian zamieszczam kilka zdjęć z degustacji.

Maciej Nowicki
Maciej Nowicki, Marcin Likowski
Piotr Kołodziejczak
Krzysztof Dobryłko, Marcin Likowski

Tego dnia spróbowaliśmy też kilku fajnych win czerwonych. Prosta, ale szczera i w dodatku niedroga garnatxa negra robiła lepsze wrażenie na degustujących niż sprzedających, ale czasem tak bywa.
Proste i smaczne czerwone wino. Do obiadu w sam raz.
Świeże i soczyste. Można pić solo.
Zdecydowanie do jedzenia. Myślę o kawałku dobrego mięsa :)
Fajne były również syrah - Parvus 2013 to wino soczyste i świeże, delikatnie muśnięte beczką, natomiast Orbus 2011 to wino, które powstało po dłuższej maceracji (30 zamiast 20 dni) i było nieco dłużej starzone w beczkach z dębu francuskiego. Taniny były tu dużo konkretniejsze i mocno "ściągające", wino wyraźnie domagające się jakiegoś jedzenia.

fot. Jacek Taranko
I wino, które zostawiłem na koniec. Białe, organiczne, naturalne - Tallarol 2014. Niektórzy boją się takich win i jestem w stanie ich zrozumieć. Dlaczego miałoby się chcieć pić wina, które śmierdzą szambem? Ja nie wiem, ale wiem, że jak się trochę to wino przewietrzy, na tyle by nieco osłabić moc tego specjalnego aromatu, to w ustach może zdziałać cuda. Nie mam dużego doświadczenia z tego typu winami, ale akurat to pokazało się z jak najlepszej strony. Kosztuje mniej niż 50 zł, tyle że w sklepie było jedynie kilka butelek. Kiedy czytacie ten tekst, być może pozostał po nich już tylko specyficzny zapach. Ale sprawdźcie!

W degustacji wina uczestniczyłem na zaproszenie importera - Whisky and Wine Place. Dziękuję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz