środa, 29 października 2014

Valdehermoso.


Wino o bardzo ciemnej barwie. W nosie mieszanka kiszonej kapusty i kawy z dodatkiem wanilii. W ustach nie za dobrze. Dużo kwasu, zero owocu, posmak drewna. Alkoholu też niemało - 14,5%, ale takiego jakby ktoś zaprawił wino spirytusem. Wine Aerator czyli urządzenie do szybkiego napowietrzania wina pomaga nieco w „wyciągnięciu” owocu, ale z alkoholem sprawa jest przegrana. Moim zdaniem nie warto się męczyć. 


Po złych doświadczeniach z Valdehermoso Joven 2011 byłem przygotowany mentalnie na wylanie tego wina do zlewu. A tu niespodzianka.  Wino zupełnie inne od poprzedniego.  Daje się pić i to bez żadnej przykrości. Beczka nie przeszkadza,  alkohol nie męczy (choć go nie brakuje), z owocem też nie ma problemu. Ogólnie niezła równowaga (na tle poprzednika - wzorowa), a współczynnik pijalności na wysokim poziomie.

——————————————————————
Valdehermoso Joven 2011
odmiana: 100% tinta del país (tempranillo)
alk. 14,5%
——————————————————————
Valdehermoso Roble 2010
odmiana: 100% tinta del país (tempranillo)
alk. 14,5%
——————————————————————

Oba wina kupiłem w Lidlu (19.12.2012) za 27,99 zł (Joven 2011) i 29,99 zł (Roble 2010). 

poniedziałek, 13 października 2014

Winne Wtorki #85. CD.

Wracam do zapowiedzianego wcześniej tematu chilijskich pinotów, z którymi nie wyrobiłem się na zeszły (winny) wtorek. Na szczęście końcówka poprzedniego tygodnia była dość luźna i mogłem spróbować aż trzech win pasujących do zaproponowanego przeze mnie zagadnienia.


Trzy butelki i trzy różne wina, dość ciekawe, ale żadne z nich nie wprawiło mnie w zachwyt. Zacząłem o Arte Noble Pinot Noir 2013 (39 zł w Winestory). Wino było delikatne, z bardzo gładkimi taninami i subtelną kwasowością. Wyraźnie wyczuwalna truskawka plus nutka wanilii i skojarzenia z Beaujolais (gamay) gotowe. Dobrze "wchodzi", miłośnikom delikatnych win może się podobać, choć można mu zarzucić też jakieś rozwodnienie i brak koncentracji.



Agustinos Reserva Pinot Noir 2011 (46,99 zł w Winotece Sami Swoi) to już wino bardziej krzepkie, wyraźnie kwasowe, taniny zdecydowanie mocniejsze, ale owoc schodzi na drugi plan (kwaśne wiśnie raczej niż truskawki), a dominują nuty ziemiste. Z całej trójki to wino podobało mi się najbardziej, cechowała je ogólnie pojęta równowaga i brak jakichś wyraźnych niedociągnięć.



Najgorzej wypadło Rucahue Reserva Pinot Noir 2012 (41,10 zł w Supersamie pl. Unii Lubelskiej). Kwaśne, zielone, z aromatami mentolu, apteki i drewnianej sklejki. W tartaku dałoby radę, w domu przydałoby się coś bardziej subtelnego. Garbniki szarpią podniebienie, owoc nie może się przebić, posmak gumy balonowej dopełnia obrazu całości. Zawiodłem się na tym winie, bo podczas Chilean Wine Tour zapamiętałem Rucahue jako producenta całkiem dobrego caberneta, spodziewałem się równie dobrego pinota. 



Mimo nienajlepszych wrażeń, cieszę się, że udało mi się spróbować tych win. Wyraźnie widać, że nie są robione na jedno kopyto, że potrafią mniej lub bardziej ładnie różnić się między sobą. Jednak porównując je do ostatnio próbowanego pinot noir z Burgundii muszę podkreślić wyższość wina z Francji. Bez odrobiny wahania oddałbym trzy chilijskie wina za to jedno francuskie. 

środa, 8 października 2014

Spy Valley.

Pod względem winnym październik zaczął się dla mnie bardzo dobrze. Już pierwszego dnia "mojego" miesiąca (urodziłem się w październiku) miałem okazję spotkać się z Paulem Bourgeois, Nowozelandczykiem o francuskich korzeniach, zajmującym się winifikacją w Spy Valley - rodzinnej firmie założonej przez braci Johnsonów (Johnson's Estate). Spotkanie zorganizował Artur Zarzycki, właściciel Vive le Vin - firmy importującej wina z Nowego Świata. Kto zna Artura, ten wie, że w portfolio jego firmy nie ma miejsca na słabe wina, a wyselekcjonowane przez niego etykiety zadają kłam twierdzeniu, że w winnym Nowym Świecie próżno szukać producentów mogących stanowić konkurencję dla winiarzy z Europy.

Paul Bourgeois i Artur Zarzycki.
Paul i Artur zaprezentowali zebranym trzy linie win: Satellite - wina o mocnym owocowym charakterze, pokazujące typowy rys odmian, z których zostały zrobione; Spy Valley - marka matka dla win powstających z gron z własnych upraw w dolinie Waihopai i z wyselekcjonowanych winnic położonych w dolinach Wairau i Południowej w regionie Marlborough; Spy Valley Envoy - linia win powstających w mikro winnicach, których potencjał tkwi we właściwym doborze odmian winorośli do warunków panujących w konkretnych parcelach.

Linia Satellite.
Linie Spy Valley i Envoy.
W pierwszym secie białych win zaskoczył mnie podstawowy Satellite Sauvignon Blanc.
Podobała mi się jego surowość, mineralny charakter i wyraźny owoc.
Czerwone wina to oczywiście pinot noir. Satellite jest naprawdę przepełniony owocem,
natomiast Envoy...
... swą złożonością zachwycił wszystkich i wprawił w głęboką zadumę.
Paul mówi i mówił. Na szczęście ciekawie.
Nie samym winem człowiek żyje. W Winosferze przy Chłodnej
można nie tylko pić wino, ale i dobrze zjeść.
Niemal przezroczysty Envoy Riesling. Co za równowaga między sporą ilością
cukru, a kwasowością. Niebo w gębie.
Panowie, dziękuję! To było niesamowite popołudnie.

    

wtorek, 7 października 2014

Winne Wtorki #85.

Sporo zajęć mam ostatnio na głowie, w pracy wiele do zrobienia, w domu wcale nie mniej. Trudno znaleźć trochę czasu, by czule przytulić jakąś butelczynę z winem. Podrzucić zagadnienie na Winne Wtorki to rzecz dość łatwa, ale napisanie opowiadania na ten temat wymaga czasu, którego notorycznie brak.

Mam wrażenie, że proponując rozpracowanie chilijskiego pinot noir nie rozbudziłem w innych "wtorkowiczach" ochoty na poruszenie tej kwestii. Na szczęście pisząc ten tekst mam już pewność, że nie tylko ja będę pił chilijskiego pinota. Słowo "będę" jest tutaj kluczowe, ponieważ udało mi się (z pewnymi problemami) kupić wino - i to nie jedno, a trzy - ale otworzyć ani jednego. Dziś więc będzie tylko wstęp do degustacji, którą ze względów wymienionych powyżej muszę nieco odsunąć w czasie.

Zdawałoby się, że z zakupem czarnego pinota z Ameryki Południowej kłopotu nie będzie, a jednak miałem z tym pewne problemy. W moim ursynowskim Leclerku znalazłem ze dwadzieścia różnych marek z Chile, ale pod względem szczepów wybór był ograniczony. Cabernet sauvignon - proszę bardzo, chardonnay na hektolitry, carmenere - półki aż się uginają, syrach - bez problemu, pinot noir - ani jednej butelki. Poszedłem do Winestory, bo też mam niedaleko. Niemal ta sama sytuacja, ale tu jedna jedyna etykieta - Arte Noble - się znalazła. Dziwne, kiedyś nie było z tym problemu. Zaskoczony tą sytuacją, zachodziłem do różnych sklepów i okazało się jednak, że tragedii nie ma. W Supersamie mieszczącym się w nowym centrum handlowym przy Placu Unii Lubelskiej kupiłem Rucahue, a w Winotece Sami Swoi przy Rondzie Jazdy Polskiej dokupiłem jeszcze Agustinos.


Każde z win pochodzi z innego rocznika, każde z innego rejonu, ciekaw jestem, czy będę mógł dostrzec jakieś różnice w ich stylach. A może wszystkie te wina będą do siebie tak podobne, że uprawnione będzie twierdzenie, propagowane prze miłośników win europejskich, że wszystkie są robione na jedno kopyto, w dodatku w niezbyt dobrym stylu. Ja wierzę w postęp chilijskiego winiarstwa, wielokrotnie dawałem temu wyraz, choćby przy okazji Chilean Wine Tour. Jak będzie tym razem? Dajcie mi chwilę, przekonamy się o tym wkrótce.

--------------------------------------------------------------------------
Winne Wtorki #85 na podniebieniach innych blogerów:
--------------------------------------------------------------------------
Blurppp
Nasz Świat Win
Czerwone czy białe?
Winettoo
--------------------------------------------------------------------------