wtorek, 22 kwietnia 2014

Święta biało-czerwone.

Zupełnie nieoczekiwanie okazało się, że Święta Wielkanocne mam wolne od pracy (w moim przypadku to wcale nie jest takie oczywiste). Niby była okazja, żeby otworzyć jakąś lepszą butelkę, taką z kategorii „od święta”, ale jakoś nie złożyło się. Zamiast koncentrować się na winie, postanowiłem skupić się na rodzinie i lekturach, bez telewizji, bez internetu, bez facebooka, twittera czy innego jeszcze instagrama. Było fantastycznie! Uświadomiłem sobie, jak dużo czasu człowiek marnuje na głupoty.

Nie oznacza to, że nie naruszyłem zapasów wina. Wręcz przeciwnie, sięgnąłem po te z niebezpiecznej kategorii „codzienne”. No bo chyba trochę niebezpiecznie jest pić codziennie? Otworzyłem dwie butelki wina, które dostałem jakiś czas temu od Winestory - Marques de Castilla. Wcześniej już opisywałem białe wino zrobione ze szczepów sauvignon blanc i chardonnay oraz różowe ze szczepów garnacha-tempranillo. Oba były całkiem niezłe, szczególnie do drugie.

Tym razem piłem białe wino ze szczepu airén oraz czerwone, będące kupażem tempranillo, merlot i syrah.


Airén to szczep bardzo popularny w Hiszpanii, uprawiany masowo, dość powiedzieć, że jeszcze do niedawna była to odmiana nr 1 na świecie jeśli chodzi o powierzchnię nasadzeń, dopiero ostatnio straciła palmę pierwszeństwa. Wina z niej powstające uchodzą za raczej kwasowe i mało ekspresyjne jeśli chodzi o owocowość, ale powstaje z nich morze prostych, tanich win stołowych, spożywanych wraz z posiłkami. Airén to nie tylko podstawa win gastronomicznych, ale też brandy - wysokoprocentowego destylatu winnego. Stąd też pewnie bierze się tak duży udział w powierzchni upraw.

Airén sprzedawane pod marką Marques de Castilla nie zachwyca. Nie znalazłem w tym winie nic takiego, co mogłoby mnie odciągnąć od sauvignon blanc, chardonnay czy rieslinga. Kwaskowate i trochę bez wyrazu, z co najwyżej średnim owocem, jedynie dobrze schłodzone może dać ulgę w upale. Ja spróbowałem z lodem. Wiem, wiem, zdaję sobie sprawę, że to profanacja. Ale czy na pewno? Temu winu lód nie zaszkodzi, a może pomóc. 29 zł to jednak wydatek, którego wrażenia z picia (nawet z lodem) nie są w stanie zrekompensować. Chyba, że ktoś naprawdę lubi lekkie, kwasowe wino do jedzenia.


Zupełnie inaczej było z winem czerwonym. Kupaż znanych i lubianych szczepów tempranillo, syrah i merlot dał wino smaczne, aromatyczne (przeszkadzała jednak trochę budyniowa nuta), pełne owocu. Przy okazji nie za dużo tu alkoholu, ale niemało kwasowości, to wino również znakomicie nada się do obiadu, choć bez problemu można je pić solo. Cena jest podobna do airén  również 29 zł, ale w tym przypadku wydatek nie boli. Gdyby jednak udało się utrzymać dłużej cenę promocyjną (25 zł) radość byłaby zdecydowanie większa.

-------------------------------------------------
Marques de Castilla
Airén, 2013
odmiana: 100% airén
alk.: 11,5%
cena: 29 zł w Winestory
-------------------------------------------------
Marques de Castilla
Tempranillo-Syrah-Merlot
odmiany: tempranillo (70%), syrah(15%), merlot (15%)
alk.: 12,5%
cena:29 zł w Winestory
-------------------------------------------------

Wina otrzymałem do degustacji z Wineonline, właściciela sklepów Winestory. Dziękuję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz