sobota, 1 marca 2014

Degustacja win Erika Banti.


Vini e Affini, importer win Erika Banti - urządził mini degustację jego win w ramach akcji Dzień Otwartej Butelki. Banti swoje wina butelkuje głównie w ramach toskańskiej apelacji Morellino di Scansano, chociaż nie tylko, ale o tym za chwilę. Morellino to lokalna nazwa szczepu sangiovese - tego samego, z którego powstają znacznie lepiej rozpoznawalne wina Chianti, natomiast Scansano to miasteczko i gmina w prowincji Grosseto w regionie Maremma. Ogólnie rzecz ujmując tutejsze wina powstające na bazie sangiovese (apelacja dopuszcza domieszki innych odmian, ale nie więcej niż 15%) wydają się być nieco łagodniejsze, miększe, bardziej owocowe niż Chianti Classico, czy Brunello di Montalcino. Te niebeczkowane przeznaczone są do szybkiego spożycia, z tymi dojrzewającymi w beczkach można chwilę się wstrzymać, choć w zasadzie można się bez tego obejść. Niecierpliwi miłośnicy sangiovese mogą odnaleźć tu swoje El-Dorado :)


Pierwszym winem Banti, które próbowałem było Il Vermentino. Wino butelkowane jako Toscana IGT, zrobione oczywiście ze szczepu vermentino, przy czym 10% poddano fermentacji w beczkach z dębu francuskiego, resztę w stalowych kadziach. Po 5 miesiącach wino jest rozlewane do butelek, miesiąc później trafia na rynek. Vermentino znam głównie ze swojego pobytu na Sardynii - jest oczywiście jakiś wspólny mianownik tych win, jednak toskańska interpretacja ma swój odmienny charakter. Wino bardzo przyzwoite, krągłe, owocowe, ale niezachwycające, zwłaszcza przy cenie 54 zł za butelkę.


Potem piłem już wina czerwone. Podstawowe Il Morellino 2012 zrobione jest oczywiście na bazie sangiovese z domieszką 10% alicante i 5% merlot. Wino dojrzewa ok. 12 miesięcy w stalowych kadziach, potem rozlewane jest do butelek i od razu trafia na rynek.
Wino jest przyjemne, gładkie w piciu, bez zadziornych tanin i nadmiernej kwasowości. Bardzo dobre, ale też trzyma cenę, biorąc pod uwagę fakt, że Morellino często jest uważane za znacznie tańszą alternatywę dla Chianti. 59 zł za butelkę.


Kolejnym winem było Carato 2011 - nieco konkretniejsze, bardziej przypominające to, czego można oczekiwać po niezłym Chianti. W tym przypadku mamy kupaż 85% sangiovese, 10% ciliegiolo i 5% merlot dojrzewający w beczkach z dębu slawońskiego przez 10 miesięcy. Fajne taniny, nieprzesadzona, choć wyraźna kwasowość, duża przyjemność z picia. 79 zł za butelkę.


Ostatnim winem, jakie próbowałem nosiło nazwę „Ciabatta” i pochodziło z rocznika 2010. Kupaż 85% sangiovese, 10% alicante i 5% ciliegiolo. Dojrzewanie - 14 miesięcy w beczkach z dębu francuskiego. Dla mnie to było najlepsze wino i gdybym miał się zdecydować na zakup, to wziąłbym właśnie to, mimo najwyższej ceny (99 zł za butelkę). Pełne, soczyste, aromatyczne wino z wyraźnie zaznaczonymi taninami i żywą kwasowością. Myślę, że spokojnie mógłby stanąć w szranki z konkurentami z apelacji Chianti Classico.

Wina degustowałem na prezentacji importera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz