czwartek, 31 października 2013

Campos de Luz Reserva 2006.


Wspominałem już o tym winie kiedyś, o ile pamiętam, to nawet dość dobrze. Wczoraj wieczorem otworzyłem butelkę i też było nieźle. Po odkorkowaniu potrzebowało chwili, żeby ukazać swe prawdziwe oblicze, ale tak naprawdę najlepsze było następnego dnia. Warto było poczekać, by cieszyć się aromatami wędzonej śliwki, choć uwędzonej nieco za mocno, końcówka była dość gorzka. Jeśli macie to wino w swoich zbiorach, to czas je wypić, dużo już chyba nie zyska - brakuje kwasowości, alkohol trochę "wyłazi". Po degustacji otrzyjcie usta, garbniki oblepiają zęby a twarz zyskuje wąsiki w stylu Salvadora Dali, choć nie tak długie i bardziej przyklejone do skóry :)

Przy okazji wspomnę o pewnych nieścisłościach, jeśli chodzi o dane techniczne wina. Producent na swej stronie podaje skład: 85% garnacha, 15% cabernet sauvignon i 18 miesięcy spędzonych w beczkach z dębu amerykańskiego, natomiast kontretykieta: 100% garnacha i 12 miesięcy w beczkach. Na stronie importera dane są jeszcze inne. Komu wierzyć, jak żyć?


---------------------------------------------------------------------------------
Campos de Luz Estate Wine, Reserva 2006
D.O. Cariñena
Alkohol (szkodzi zdrowiu i życiu) - 14%
Winestory - 55 zł (kupiłem w promocyjnej cenie za 50 zł)
---------------------------------------------------------------------------------

wtorek, 29 października 2013

Finca La Emperatriz, Reserva 2007

Dobra Rioja potrafi sporo kosztować, ceny bliskie 100 zł za butelkę nie powinny nikogo szokować, ale jednak wydanie 90-100 zł na wino wymaga pewnej rozwagi. W tym przedziale cenowym wybór dobrych dobrych win jest spory i w pierwszym odruchu niekoniecznie sięgamy - no chyba, że jesteśmy wiernymi miłośnikami regionu - po butelkę z Rioja.


Finca La Emperatriz kusiła mnie za każdym razem, kiedy odwiedzałem sklep Winestory. Przyglądaliśmy się sobie, trochę ukradkiem, trochę z ukosa, ale zawsze zalotnie, choć w kluczowym momencie spuszczałem wzrok i lokal opuszczałem w towarzystwie innej butelki. Wino La Emperatriz wydawało mi się eleganckie, dostojne, ale cena trochę odstraszała, innym - nieco tańszym etykietom - łatwiej było zaskarbić moją przychylność. Jednak czas płynie, panna musi nakładać coraz więcej pudru, by uatrakcyjnić swoje lico, niecierpliwy ojciec spuszcza z tonu i gotów jest oddać ją w dobre, choć niekoniecznie arystokratyczne ręce, byle szybko. Innymi słowy w sklepie promocja, w brytyjskim Dekanterze (sierpień 2013) nienajlepsza ocena, ale dzięki temu drobne marzenie przekształciło się w namacalną rzeczywistość. Teraz już możemy pogadać w cztery oczy. Albo inaczej, niech ona mówi, ja będę słuchał, od tego podziału ról nie ma odwołania.

Mówiła całkiem długo, opowieść była w swej formie prosta, ale w jakiś sposób wciągająca - niczym opowiadania Alice Munro, w których bohaterowie, cokolwiek o nich myślimy na początku, w końcu stają się odbiciem nas samych, raz lepszych, raz gorszych, ale zawsze prawdziwych. Pod warstwą makijażu Reserva 2007 ukrywała swoje rzeczywiste oblicze, przyglądając się jej z bliska można było zauważyć, że tu i ówdzie pojawiły się płytkie zmarszczki, oczy straciły nieco z młodzieńczego blasku, usta wydawały się bledsze. Ale była, tu i teraz, z krwi i kości, prawdziwa Rioja. Miło było spędzić z nią wieczór.

—————————————————————————
Finca La Emperatriz, Reserva 2007
Rioja DOC (Rioja Alta)
Skład: tempranillo (90%) oraz garnacha, graciano i viura (10%)
Alkohol: 14%
cena: 59 zł w promocji (październik 2013)
—————————————————————————

czwartek, 24 października 2013

De Martino.

Sebastian De Martino miał tego dnia ręce pełne roboty. W środę, 9 października, jeszcze przed południem prezentował w Warszawie efekty pracy w swojej rodzinnej winnicy, a wczesnym popołudniem odleciał do Krakowa, by i tamtejszym winomaniakom poopowiadać o butelkach pochodzących z arcyciekawego winiarsko kraju, jakim jest Chile.

Sebastian De Martino mówi...
... blogerzy słuchają i skrzętnie notują.
Wina chilijskie i w ogóle południowoamerykańskie powszechnie kojarzone są z supermarketową tandetą, często zasłużenie, zbyt długo na półkach królowały tanie, łatwe, owocowe "winka" schlebiające najpodlejszym gustom. Na szczęście Chile się zmienia, nie brakuje tam winiarzy ambitnych, którzy sami, albo z pomocą europejskich winemakerów robią wina, które mogą konkurować ze starym światem jakością, ale też i ceną. Chile to nie tylko etykiety za 25-30 zł, ale też i poważne butelki, których cena często zbliża się do 200 zł. Trudno będzie im się przebić na naszym rynku z takimi cenami, nie trafią do masowego odbiorcy, ale powiadam Wam - warto szarpnąć się na jedną z takich butek, wrażenia często są niebywałe.

Niedawno wspominałem o dwóch świetnych ("El Leon" i "Las Cruces") butelkach od De Martino, dzięki Sebastianowi mogliśmy poznać szerszą ofertę producenta, w tym kilka win zabutelkowanych przed paroma tygodniami - to nowości, których na razie nie kupicie w sklepach Marka Kondrata, ale już dziś Wam mówię, że warto będzie na nie czekać. No, ręka do góry, ilu z Was piło muscat albo cinsault z Chile? Kilku blogerów zgromadzonych na degustacji przy Wierzbowej miało do czego wzdychać.

Cinsault w wersji różowej smakowało mi bardziej niż w wersji czerwonej. Chyba już dłużej nie mogę głośno wyrażać swojej niechęci do win różowych.

Niewiele piłem win ze szczepu muscat, ale to smakowało mi wyjątkowo. Być może wkrótce trafi na półki.
Oprócz nowości spróbowaliśmy kilku butelek dobrze już znanych na naszym rynku. De Marino ma w swym portfolio kilka zróżnicowanych cenowo linii produktowych takich jak "Estate" (36 zł), "347 Vineyards" (43 zł) czy "Legado" (55 zł). Ta ostatnia chyba będzie moja ulubioną. Jakość przy tej cenie jest rewelacyjna!

Porządne carmenere w dobrej cenie. Poprzeczka zawieszona bardzo wysoko.

Dla mnie HIT! Bogactwo aromatów, wysoka pijalność, klasa!
Rodzynkiem degustacji było wino należące do najwyższej linii "Familia".

Cabernet Sauvignon, carmenere i malbec zamknięte w jednej butelce. Wielka rzecz!
To już jest kawał porządnego wina (przepraszam Ewę Wieleżyńską za to sformułowanie), które można spokojnie odłożyć na półkę, kilka lat ich nie zabije, a na pewno może im ukazać pełnię swych możliwości. Cena oczywiście jest niemała. Za 195 zł możemy szukać butelek z bardziej znanych bordoskich zamków czy winnic piemonckich, ale uważam, że "Familia" może być dla nich godnym towarzystwem.

W degustacji uczestniczyłem na zaproszenie importera - Marek Kondrat Wina Wybrane. Dziękuję!

wtorek, 15 października 2013

Winne Wtorki #61.

Winne Wtorki, a w zasadzie ich temat, czyli szeroko pojęta Australia, to dobry pretekst, by otworzyć butelkę, którą być może kojarzycie z akcji "The Label Project". Zabrakło trochę szczęścia, a może też i wiedzy, w każdym razie wówczas ominął mnie wyjazd do Australii. Z analizy różnych zdarzeń z mojego życia mogę być jednak pewien, że to tylko lekka "obsuwa", małe przesunięcie w czasie, zajawka przyszłych zdarzeń.

Ale jesteśmy tu i teraz, dla mnie zadanie do wykonania jest takie: odkorkować butelkę australijskiego caberneta i sprawdzić, jak się sprawy mają. "Odkorkować" to trochę na wyrost powiedziane, butelka ma klasyczną zakrętkę, rozwiązanie które bardzo mnie jara, często ułatwia życie, choć niektórzy puryści takiej butelki z półki by nie wzięli. Dla nich dobra wiadomość jest taka, że na polskich półkach mojego dzisiejszego wina nie znajdą.


Chodzi o Jacob's Creek Cabernet Sauvignon z linii Reserve. Możecie napić się świetnego Chardonnay z tej serii, bardzo dobrego Shiraz, ale Caberneta z najlepszego dla tego szczepu miejsca w Australii, czyli Coonawarry po prostu nie dostaniecie w legalnej, polskiej dystrybucji. A co macie do stracenia? Pokłady świeżego owocu spod znaku lekko cierpkiej wiśni, do tego zgrabne, wyraziste, herbaciane taniny, alkohol świetnie ukryty. Wyrazista kwasowość zaostrza apetyt, więc jeśli przywieziecie sobie to wino z zagranicy, postarajcie się dobrać do niego jakiś godny posiłek. Może stek z kangura? A może moussaka, którą proponuje Veronica Zahra - specjalistka Jacob's Creek od dobierania potraw do win. Pozostawiam to Waszej decyzji, Waszemu instynktowi. Ja się na tym nie znam. Mogę tylko eksperymentować...

Żałuję, że w Polsce reprezentacja linii Reserve jest tak skromna. Oprócz wspomnianych wcześniej Shiraz i Chardonnay oraz opisywanego Cabernet Sauvignon, Australijczycy produkują jeszcze Sauvignon Blanc, Riesling, Pinot Noir i Merlot. Mam nadzieję, że i my będziemy mogli kiedyś ich spróbować. Mam nadzieję, że wcześniej niż pojadę do Australii. A może nie? Może lepiej spróbować ich na miejscu?

---------------------------------------------------------------------------------
Jacob's Creek Reserve
Cabernet Sauvignon Coonawarra, 2010
alk. 14%
----------------------------------------------------------------------------------

Wino otrzymałem do degustacji od Pernod Ricard Polska. Dziękuję!

----------------------------------------------------------------------------------
Winne Wtorki #61 na podniebieniach innych blogerów
----------------------------------------------------------------------------------
----------------------------------------------------------------------------------

niedziela, 13 października 2013

Pożegnanie z Portugalią.

Sobotni wieczór, perspektywa wolnej niedzieli i dwie ostatnie butelki portugalskich win z najświeższej promocji Biedronki. Zapowiada się ciekawie. Na polu bitwy zostały już tylko Dourosa 2011 z Quinta de la Rosa i Monsaraz Trincadeira ze spółdzielni CARMIM. To nie będzie walka między winami, to będzie moja walka z nimi.

Ciekawostka, którą nie jestem do końca zainteresowany. 
Zacznijmy od tego ostatniego. To bodaj pierwsze wino ze szczepu Trincadeira, z którym mam do czynienia, a na pewno pierwsze zrobione w 100% z tej odmiany. Trincadeira znana jest również pod nazwą tinta amarela, choć jak donosi Wikipedia, nie jest to jedyny synonim nazwy tego dość popularnego w Portugalii rodzaju winorośli. Byłem bardzo ciekaw tej odmiany, ale już po chwili okazało się, że to wino przypomina mi inne, które piłem kilka miesięcy temu. Było to wino z Australii zrobione ze szczepów shiraz-cabernet przez gigantycznego producenta, właściciela marki Hardy's. Budyń, odrobina suszonej żurawiny i rozpuszczalna kawa to elementy określające smak tego wina, dobre dla miłośników czekoladowego puddingu, ja do nich nie należę. Portugalskie wino i tak było lepsze od tego z Australii, bardziej intensywne, wyraziste, skoncentrowanie. Niestety nie mój styl. Zresztą może to nie jest charakter tego wina, a jakaś jego chorobliwa przypadłość. Nie wiem, nie jestem lekarzem diagnostą, winnym dr. House'm, choć wiwisekcję przeprowadzam głównie w warunkach domowych.

Wino, którym warto się zainteresować.
Zapomnijmy więc na chwilę o Monsaraz, przejdźmy do Dourosy, którą otwierałem z przekonaniem, że będzie to najlepsza (z tego powodu otwieram ją jako ostatnią) portugalska butelka, jaką można teraz znaleźć na półkach Biedronki.

W pierwszej chwili wino atakuje zapachami stajennymi, zwierzęcymi, radzę dać mu odpocząć 5-10, a najlepiej 20 minut. Ten czas pomoże także w pozbyciu się wrażenia obecności sporej ilości alkoholu - 14,5% to wcale mało nie jest i w pierwszej fazie degustacji może trochę drażnić. Cierpliwość nagrodzi nas obfitymi aromatami czerwonych owoców (wiśnie, śliwki), solidną kwasowością i taninami głośno domagającymi się mięsnej przekąski, najlepiej przypieczonej z wierzchu, a lekko surowej w środku, wiecie co mam na myśli. Moim zdaniem to wino ma najlepsze przed sobą, kupcie karton, schowajcie w piwnicy i otwórzcie wtedy, gdy Polacy będą grali w Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej, może nawet przeciwko Portugalii. W październikowym Wine Enthusiast znajdziecie dobrą recenzję rocznika 2010 - 92 pkt. i rekomendację otwarcia dopiero w 2017 roku. 2011 też może chwilę poczekać.

Podobne, ale inne.
Dourosa Red (Tinto) 2011 jest chyba najlepszym winem z aktualnej oferty Biedronki, ze sporym potencjałem i perspektywą świetlanej przyszłości, ale jeśli chcecie napić się dobrego Douro już teraz, to polecam Wam raczej Paço do Monsul.

Podsumowując zawartość biedronkowej skrzyneczki muszę przyznać, że jedno słabsze wino na 5 dobrych to dobra rekomendacja dla portugalskich win sprzedawanych w obecnej promocji. Dobre wina w bardzo dobrych cenach. Jeśli w kolejnych akcjach wina francuskie, włoskie i hiszpańskie będą trzymały talki poziom, to biedronkowi macherzy od win mogą spać spokojnie.

Wina otrzymałem do degustacji od Jeronimo Martins Polska. Dziękuję!

-----------------------------------------------------------------------
CARMIM Monsaraz
Trincadeira 2012, Alentejo DOC
skład: 100% Trincadeira
alk. 14,0%
cena: 19,99 zł
-----------------------------------------------------------------------
Quinta de la Rosa
Dourosa 2011, Douro DOC
skład: touriga nacional, touriga franca, tinta barroca, tinta roriz
alk. 14,5%
cena: 24,99 zł
-----------------------------------------------------------------------

piątek, 11 października 2013

Paço do Monsul.


Po winie z Quinta do Vallado można było spodziewać się dobrej roboty. Paço do Monsul w wersji czerwonej nie rozczarowuje. Mamy tu sporo owocu, dość gładkie taniny, być może spolerowane jakąś beczką, odrobina wanilii pojawia się wśród innych zapachów i smaków. Alkohol jest dobrze schowany, ale atakuje skrycie i po dwóch kieliszkach ma się wrażenie, że jest go więcej niż wskazuje etykieta. Pije się przyjemnie, choć ze świadomością, że jest to jedynie dobre rzemiosło, do prawdziwej sztuki jeszcze mu trochę brakuje. Nie oczekujmy jednak artystycznych impresji w winie za niecałe 20 zł. Warto zaopatrzyć się w kilka butelek Paço do Monsul, dobrze mieć w zapasie "bezpiecznik", którym nie wstyd poczęstować nawet winnych koneserów.

Wino otrzymałem do degustacji od Jeronimo Martins Polska. Dziękuję!
------------------------------------------------------------
Paço do Monsul by Vallado
Douro, 2011
alkohol: 13,5%
cena: 19,99 zł
------------------------------------------------------------

wtorek, 8 października 2013

Dzień Otwartej Butelki.

Kilka dni temu, 3 października, w restauracji Na Lato na warszawskim Powiślu (ul. Rozbrat 44) miałem okazję uczestniczyć w arcyciekawym wydarzeniu, jakim była prezentacja oferty Vini e affini - importera znakomitych win włoskich. Żałuję, że byłem tam tylko przez moment (cóż, praca, praca), ale tych kilkanaście próbek wypróbowanych w pół godziny dało mi sporo do myślenia. Wina były wspaniałe. Niektóre za młode do picia - Barolo i Barbaresco mogą spokojnie kilka lat poczekać, ale z zakupami pewnie nie warto czekać, zwłaszcza że dostęp do tych win został znacznie ułatwiony dla winiarskich mas dzięki uruchomionemu właśnie sklepowi internetowemu. Do tej pory można je było dostać jedynie w niektórych sklepach specjalistycznych, ale głównym odbiorcą był sektor HoReCa.


Podczas prezentacji nie próbowałem, ale miałem okazję pić już nieco wcześniej świetne Chianti Pogni, niedrogie i trzymające klasę, na pewno wyróżniające się wino tej apelacji.

Sam robię zakusy na Chianti Classico Il Molino di Grace, które często pojawia się wysoko w zestawieniach Decantera.

No i oczywiście czekam z niecierpliwością na moment otwarcia butelki, którą mam już w swojej kolekcji, a mianowicie Vigna Elena Barolo Riserva 2006 z winiarni Cogno.

Przyjrzyjcie się ofercie Vini e affini. Naprawdę mocna rzecz.

poniedziałek, 7 października 2013

Portugalczyki.

Przegląd nowych win portugalskich z Biedronki planuję zakończyć opisem win Dourosa z Quinta de la Rosa i Paço do Monsul z Quinta do Vallado. Po nich spodziewam się najwięcej i pierwsze sygnały od innych blogerów zdają się potwierdzać moje przypuszczenia. Chwilkę to potrwa, uzbrójcie się w cierpliwość, dziś będzie o innym winie z Biedronki - czerwonym titular: z rocznika 2010 produkowanym przez Caminhos Crusados w apelacji Dão.


Ale na dokładkę wspomnę o winie VDS Fafide, również z rocznika 2010, tyle że z apelacji Douro. Opisywał je (ocena entuzjastyczna) Wojciech Bońkowski, na portalu Winicjatywa było ono winem dnia.


Obie butelki otworzyłem jednego dnia, stąd pomysł na ich porównanie. Być może niektórzy z Was zapytają dlaczego chcę zestawić ze sobą wina z różnych regionów Portugalii, czy to ma jakiś sens. Prawdopodobnie redaktor Bońkowski powiedziałby, że sensu w tym nie ma, że to dwa zupełnie różne wina. No, ale on - jestem pełen podziwu - potrafił rozpoznać, że wino w jednym roczniku było zamknięte innego rodzaju korkiem niż butelki z pozostałych roczników, które mieliśmy okazję próbować podczas degustacji win Villadoria z oferty Marka Kondrata. 

Ja tak wysublimowanego nosa nie mam, jeśli w ogóle mogę mówić o czułości na niuanse mojego aparatu węchowego. W każdym razie, dla mnie przynajmniej, te wina są bardzo do siebie podobne, zresztą tak podobnych do siebie butelek wypiłem w życiu kilka, wszystkie oczywiście z Portugalii. W mojej głowie układa się pewien obraz  win portugalskich, mam wrażenie, że te butelki kosztujące w Polsce nawet do 30-40 zł są robione wg jakiegoś wzorca. Wzorca, powiedzmy to szczerze, bardzo dobrego, odpowiadającego świetnie mojemu gustowi. Są dość delikatne, z wypolerowanymi taninami, o wyraźnej, ale nienachalnej kwasowości i rozsądnej ilości alkoholu. Wszystko to sprawia, że wina te świetnie pije się solo, ale bardzo dobrze pasują też do mięsnych obiadów. Ja wspomnianymi dzisiaj winami popijałem żeberka duszone ze śliwkami i kompozycja była naprawdę dobra.


Jeśli mowa o wspomnianych niuansach, to Fafide wydało mi się bardziej przejrzyste, czystsze (mówię o wrażeniach smakowych, a nie barwie i klarowności płynu) i nieco bardziej intensywne jeśli chodzi o owoc, ale charakter tych win (podkreślam, moim zdaniem) jest bardzo podobny. Oba warte są polecenia, co niniejszym czynię, wyrażając swoje zadowolenie z faktu istnienia dobrych i niedrogich wina na półkach naszych sklepów. W przypadku titular: na półkach Biedronek rozsianych w całej Polsce, z dostępnością Fafide będzie pewnie nieco gorzej. Ja swoją butelkę kupiłem w ursynowskim Leclerku, być może w innych sklepach tej sieci są również dostępne.   


I jeszcze mała ciekawostka, otwórzcie stronę producenta titular i zobaczcie różnicę w etykiecie.

Wino Titular otrzymałem do degustacji od Jeronimo Martins Polska.
Dziękuję!

Wino Fafide kupiłem w sieci Leclerc.

-----------------------------------------------------
Caminho Cruzados titular Vinho Tinto, DAO 2010
mieszanka: Touriga Nacional, Tinta Roriz, Alfrocheiro, Jaen
alkohol: 13%
cena: 14,99 zł - Biedronka
-----------------------------------------------------
VDS Fafide, Douro 2010
mieszanka: Tinta Barroca, Tinta Roriz, Tauriga Franca, Tauriga Nacional
alkohol: 13%
cena: 28,19 zł - Leclerc Ursynów (02.05.2013)
-----------------------------------------------------

czwartek, 3 października 2013

Tytan z tanin.


Dawno nie piłem tak garbnikowego wina, jakim okazało się Cunha Martins - wino regionalne z Terras do Dão. Zaraz po otwarciu butelki wino jest mocno taniczne, co w połączeniu ze sporą kwasowością predysponuje je jako partnera jakiegoś solidnego, grillowanego kawałka mięsa. Ja w każdym razie po pierwszym łyku miałem ochotę na steka. Po kilku godzinach aromaty ciemnych owoców przebijają się przez garbnikowy pancerz, ale wino najlepsze jest dopiero po kilkunastu godzinach. Przydałoby się zdekantować je przed podaniem. Bez tego może być ono zbyt trudne dla kogoś, kto w winie szuka owocowej bomby. Atutem jest cena - niecałe 15 zł za kawał porządnego wina.

Wino otrzymałem do degustacji od Jeronimo Martins Polska. Dziękuję!

------------------------------------------
Cunha Martins, 2011
Vinho Regional Terras do Dão
Alk.13,0%
Cena: 14,99 zł
------------------------------------------

środa, 2 października 2013

Fado i Fado.

Jedyne białe wino, jakie znalazło się w skrzynce z próbkami portugalskiej oferty, to Fado. Zupełnie jak ta melancholijna pieśń, o której mówi się, że odzwierciedla serce i duszę Portugalczyków. Czy białe wino z Biedronki jest w stanie poruszyć serce Polaka i zajrzeć w polską duszę? Zobaczymy.


Na początek cytat z kontretykiety:  
"Pełne charakteru wino Fado powstało z połączenia szczepów Viognier, Arinto i Síria. Jest to trunek o bladym słomkowym kolorze, z zielonymi refleksami. Fado charakteryzuje się orzeźwiającym smakiem, ukazując owocowy aromat. Doskonale łączy się z daniami z ryb i owoców morza oraz potrawami z białego mięsa."

O ile Viognier znam, o tyle Arinto i Síria, były dla mnie nowością, jeśli miałem z nimi kiedykolwiek do czynienie (do wypicia) to odbyło się to poza moją świadomością. Sam kupaż podobał mi się. Fajne aromaty kwiatowe, ale też i odrobina cytrusowych. Podobnie w smaku, cytrusowa kwasowość daje wrażenie świeżości, ale jest dobrze równoważona słodyczą dojrzałych jasnych śliwek i brzoskwiń. Co ciekawe, wino oznaczone jest jako półwytrawne, choć prawdę mówiąc, gdybym tego nie przeczytał, sam bym na to nie wpadł.

Fado z kielichów było zupełnie w porządku, piłem je bez nadmiernego entuzjazmu, ale ze sporą przyjemnością. Podobnie było z Fado-muzyką leniwie sączącą się z głośników (dziękuję ci, Spotify). Też mnie nie porwała, choć wprawiła w niezły nastrój. Za to po jesiennej melancholii ani śladu.

Wino otrzymałem do degustacji od Jeronimo Martins Polska. Dziękuję!
-----------------------------------------------------------------------------
Fado Viognier Arinto i Síria 2012
Vinho Regional Alentejano
Alkohol: 12,5%
Strona producenta: www.fado.pt
Cena: 12,99 zł
-----------------------------------------------------------------------------

Portugalia w Biedronce.

Wkrótce w sklepach Biedronki zawitają wina z nowej portugalskiej oferty. Tym razem nie mogłem uczestniczyć w oficjalnej ich prezentacji, ale otrzymałem kilka win do degustacji, więc wkrótce napiszę coś na ich temat. Pochodzenie zobowiązuje, jak to się zgrabnie mówi, a wina z Portugalii właśnie miały najlepsze recenzje spośród tych oferowanych w różnych promocjach. Z pierwszych opinii wnioskuję, że będzie tak i tym razem.

Muszę przyznać, że jestem zaskoczony otrzymanymi do degustacji próbkami, wcześniej ich nie widziałem w Biedronce, są one dla mnie zupełną nowością. Jednak pobieżna rozkminka samych etykiet, jeszcze przed otwarciem butelek, dała mi nieco do myślenia i przyniosła kilka skojarzeń.


Po pierwsze Paço do Monsul by Vallado w wersji czerwonej. Vallado dobrze już znamy, w Biedronce można było kupić wino Quadrifolia od tego producenta, którego, piszę to dla przypomnienia, importuje Robert Mielżyński. Kiedy w dyskoncie pojawiła się Quadrifolia na stronie producenta próżno było szukać informacji o tym winie. Dziś już jest inaczej, jest ono elementem stałej oferty Quinta do Vallado. O Paço do Monsul też nie znajdziecie słowa (przynajmniej w chwili pisania tego tekstu). O ile dobrze pamiętam Quadrifolia cieszyła się uznaniem wśród konsumentów i osób piszących o winie. Czy Paço do Monsul ma szansę powtórzyć ten sukces? Zobaczymy.


Drugą ciekawostką jest wino Dourosa z Quinta de la Rosa. Mówi Wam coś ta nazwa? Oryginalna etykieta przedstawia różę na białym tle, ta biedronkowa posiadłość wśród krzewów winorośli, ale informacje na etykiecie jednoznacznie wskazują na wino, którego importerem jest (była?) Enoteka Polska. Na stronie producenta takiej etykiety nie zobaczycie, ostatnie informacje na temat Dourosa odnoszą się do rocznika 2010. Biedronka zaś sprzedaje rocznik 2011.

Z tekstu Ewy Rybak z Magazynu Wino wnioskuję, że degustowane podczas prezentacji wino Terra Antiga Vinho Verde też zostało "podebrane" dotychczasowemu importerowi, czyli Marek Kondrat Wina Wybrane. To też jest jakaś ciekawostka.

Wszystko to wydaje się trochę dziwne, ale nie wnikając w politykę zakupową Biedronki i jej model współpracy (lub nie) z aktualnymi polskimi importerami, ja - jako konsument - mogę być usatysfakcjonowany obecnością takich win na półkach dyskontu, zwłaszcza że kosztują one mniej niż u dotychczasowych dystrybutorów chwalących się dotąd "wyjątkowo" niskimi cenami sprowadzanych przez siebie butelek. No ale cenowe meandry nie są dla prostych ludzi, my tylko musimy wiedzieć, w którym sklepie za 50 zł kupimy jedno wino, a w którym dwa (takie same) wina.   

Winne Wtorki #60.

Wstyd i obciach, ale może lepiej późno niż wcale. Nie mam czym się bronić poza krótką pamięcią, ale co to za wytłumaczenie... Zapomniałem o dość okrągłej edycji Winnych Wtorków, która jest już sześćdziesiątą z rzędu. Winny Wtorek przypadnie zatem w środę i co mi Państwo zrobicie?

A temat ciekawy, bo chodzi o wina z Rumunii, których co prawda wiele w życiu nie wypiłem, ale doświadczenia mam dobre - mówię tu o Anima Pinot Noir od Aurelii Visinescu. Dziś również piję wino Aurelii i też z linii Anima, tyle że białe i zrobione ze szczepu chardonnay.


Wino krzepkie, nie ma co gadać - 14,2% alkoholu i dojrzewanie w beczce sprawiają, że nie mamy do czynienia z byle sikaczem. To jedno z najbardziej aromatycznych chardonnay, jakie miałem okazję pić - dojrzała gruszka i melon przełamana cytrusowym niuansem plus bardzo delikatne nuty orzechowo-maślane tworzą niezłą kompozycję zapachową. Wino w ustach jest masywne, oleiste, lekko gorzkawe, no i jednak dość mocno alkoholowe, ale sprawiające wrażenie poukładanego w zgrabną całość. Być może dla niektórych miłośników chardonnay (zwłaszcza tych świeżych, niebeczkowanych) Anima wyda się trudna, ale charaktery bywają trudne, a to wino niewątpliwie swój charakter ma. Warto spróbować!

Podobnie jak pinot noir, tak i chardonnay nie jest produktem wielkoprzemysłowym, niewiele ponad pięć i pół tysiąca butelek daje temu winu jakiś ekskluzywny rys, choć 820 butelek chardonnay/auxerrois z Winnic Jaworek robiło znacznie większe wrażenie.

Wino kupiłem od importera win Aurelii Visinescu - Interwin Sp. z o.o.

-----------------------------------------------------------------------
Winne Wtorki #60 na podniebieniach innych blogerów:
-----------------------------------------------------------------------
Blurpp
-----------------------------------------------------------------------