czwartek, 25 października 2012

Frascati.


Wybrałem się do Lidla po owoce dla dzieci, ale stare przyzwyczajenia z czasów, kiedy ten dyskont dostarczał mi wina do "nauki" przyciągnęły mnie do półek z rzeczonymi trunkami. Oczywiście sporo można się było naczytać (choć nie u mnie) o szerokiej ofercie win francuskich, ale moją uwagę zwróciły wina włoskie i hiszpańskie, których wcześniej nie widziałem. W oko wpadło mi Amarone, ale inne od tego, które można było tu kupić wcześniej oraz tanie Frascati - dla mnie zupełna nowość. Wybrałem niedrogie Frascati (14,99 zł), o którym nie wiedziałem nic, bo Amarone wydało mi się podejrzanie tanie (55,55 zł).

I był to wybór dobry, bo za sprawą tajemniczej przesyłki Amarone i tak trafiło do moich rąk. Ale o tym za chwilę, wróćmy do Frascati.


Z tego, co się zdążyłem zorientować przeglądając Internet i trochę literatury, Frascati jest wyjątkowo popularnym winem w rzymskich restauracjach, knajpach i knajpeczkach, gdzie serwowane jest jako tanie wino stołowe. Ale Frascati jest też regularną apelacją, w ramach której produkuje się wina ze szczepów Malvasia, Trebbiano i Greco o czym przeczytałem w Wikipedii, nie będę udawał, że wiedzę tą posiadałem od urodzenia.

Wino jest bardzo aromatyczne, kwiatowe. W ustach wytrawne, rześkie, kwasowe, choć da się też wyczuć odrobinę cukru. W Rzymie jeszcze nie byłem, ale wyobrażam sobie, że od takiego prostego, niezobowiązującego wina mógłbym rozpocząć dzień w jakiejś przyulicznej knajpce. Do tego jakieś drobne przekąski.

A właśnie, jeśli jesteśmy przy rzeczonych przekąskach to postanowiłem z moją sześcioletnia córką poeksperymentować i muszę przyznać, że zostałem przez nią nieco zawstydzony.


To jej dziełko. Grissini, pomidory, jakieś sałaty, włoskie przyprawy i odrobina oliwy.


A to moje. Szynka parmeńska, posmarowana serkiem Turek puszysty z ziołami i owinięta wokół grissini.

I jedno i drugie nieźle pasowało do Frascati. Jak będę w Rzymie to sprawdzę jakie Oni tam praktykują kompozycje.

No i na koniec wracam do miłej przesyłki, która wyglądała tak:


Wina, poza Amarone, znane już były klientom Lidla, choć ja sam ich jeszcze nie piłem. Jak tylko znajdę wolną chwilę, postaram się je dla Was zrecenzować. 

2 komentarze:

  1. Saxa Loquuntur 2009 było bardzo pijalnym winem...A fajna cena dodatkowo sprawiała ,że wracałem do niego kilkukrotnie. Tu widzę nowy rocznik 2010...Chętnie przeczytam szczerą recenzję zanim zakupię, bo opisy w tylu "dobre w swojej cenie" od jakiegoś czasu nie są już zachętą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedyne, co mogę w tej chwili powiedzieć, to tyle, że cena jest dobra :) tzn. lepsza niż w przypadku rocznika 2009. Wino wkrótce trafi na warsztat :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń