niedziela, 29 stycznia 2012

'r Mesueto Rosso



O tym winie wspominałem już kiedyś pisząc o Super Mario. Wówczas skoncentrowałem się na opisie białego wina ze szczepu vermentino, które podarował mi mój przyjaciel Hubert po powrocie z Włoch. Kiedy rozmawialiśmy o trunku stworzonym na cześć wielkiego Mario, Hubert zapytał mnie jak smakowało mi wino czerwone. Nie bardzo wiedziałem o co chodzi, ale po chwili okazało się, jak wielkim gapą jestem i niewdzięcznikiem przy okazji. Otóż zanim dostałem butelkę Super Mario, Hubert okazał swą hojność wręczając mi 'r Mesueto Rosso - wino od tego samego producenta, produkowane według klasyfikacji IGT (Golfo dei Poeti) ze szczepów canaiolo, ciliegiolo, i sangiovese. Zupełnie mi to wypadło z głowy, za co Huberta  serdecznie przepraszam.

Pijąc je pomyślałem sobie, jak bardzo szczęśliwi muszą być Włosi mając pod nosem takie trunki. Nie żeby 'r Mesueto było wybitne czy pozbawione wad, ale to wino we Włoszech kosztuje mniej więcej tyle, co u nas butelka Carlo Rossi (3-4 euro), a klasą wyprzedza kalifornijską masówkę o kilka długości. Nie znam Włoch, ale przypuszczam, że każdy mieszkaniec Italii, jeśli ma ochotę napić się niedrogiego wina, znajdzie w swojej okolicy dziesiątki, jeśli nie setki niewielkich producentów zaspokajających winne potrzeby lokalnych społeczności. Być może, jak twierdzą niektórzy, postępujące ocieplanie się klimatu sprawi, że i my będziemy mogli cieszyć się hektolitrami win, wyprodukowanymi przez rodzimych, lokalnych producentów. Ale gdy za oknem temperatura spada kilkanaście stopni poniżej zera, wiara w winną przyszłość naszego kraju jest równie żywa, jak cząsteczki wody zastygłe w lodowej skorupie.

' r Mesueto Rosso jest oszczędne jeśli chodzi o aromaty, w smaku nieco bogatsze - bez trudu rozpoznać można fajne suszone śliwki, ale jeśli chodzi o zawartość alkoholu to Rosso jest nadzwyczaj hojne. 13%, które widnieje na etykiecie, to wartość zdecydowanie zaniżona. Ale w ten mroźny wieczór gotów jestem przymknąć oko na wady, dzięki którym trzewia na brak ciepła narzekać nie mogą.

Żeby tylko wino stołowe nie sprawiło, że nad ranem blat stołu będę oglądał od spodu :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz