piątek, 18 listopada 2011

Winne Wtorki #Extra - Beaujolais

W zeszłym roku pisałem już o winach z Beaujolais, że są przez wielu ludzi, zwłaszcza tych, którzy trochę różnych win wypili, traktowane z pogardą. Moim zdaniem niesłusznie. Oczywiście trzeci czwartek listopada jest nie tyle świętem młodego wina, co winnej komercji, ale mi to wcale nie przeszkadza. Wiele osób uważa, a mi ten pogląd odpowiada, że jakość młodego wina z Beaujolais może być próbką jakości win francuskich w ogóle. Dlatego nie stronię od sięgania po BN - tegoroczne wino było, moim zdaniem, lepsze niż te z 2010 roku, a nawet lepsze, od pochodzącego z rocznika 2009, a wiadomo, że rok 2009 był w Beaujolais naprawdę udany.

Moje tegoroczne wino to Domaine Bertrand (www.domainebertrand.fr), pochodzące z apelacji Beaujolais-Villages, która jest apelacją o oczko wyższą, niż Beaujolais. Zaraz po otwarciu zalatywało lekko drożdżami, ale już po chwili zapachy te należały do przeszłości, a do głosu doszły charakterystyczne dla szczepu gamay aromaty wiśni, truskawek i malin. Byłem naprawdę zadowolony z zakupu tego wina, wypiliśmy je z żoną z przyjemnością.
 

Święto Beaujolais Nouveau postanowiłem potraktować jako pretekst do zapoznania się z szerszą ofertą win z tego regionu. Zaopatrzyłem się więc w następujące butelki:

  • Domaine Chataignier Durand (Jean-Marc Monnet) - Julienas AOC - 2009
  • Chateau du Carra (Pellerin Domaines et Chateaux) - Beaujolais-Villages AOC - 2009
  • Mommessin - Julienas AOC - 2010
  • Olivier Bosse-Platiere - Cote-de-Brouilly AOC - 2010
Początkowo chciałem te wina opisać po kolei, każde z osobna, ale wraz z kolejną wypitą butelką dochodziłem do wniosku, że należy potraktować je jako całość. W gruncie rzeczy wina są bardzo podobne do siebie, dominują w nich dokładnie te same aromaty, które wymieniłem pisząc o tegorocznym BN. Najmniej wyraziste wg mnie było wino Mommessin. Bardzo stonowane, ale eleganckie. Chateau du Carra i Olivier Bosse-Platiere atakowały owocowymi aromatami niemal od razu. Domaine Chataignier Durand rozwijało się powoli, zmieniało w kieliszku z każdą poświęconą mu minutą. Było zdecydowanie najciekawsze.




Wina z Beaujolais przyrównałbym do szlacheckiej rodziny, której członkowie może nie są tak wpływowi i znaczący jak członkowie rodzin królewskich, ale nie sposób im odmówić charakteru i dobrych manier. Czy zasługują na pogardę? Z całą pewnością nie. 

2 komentarze:

  1. Widać, że penetrowałeś ursynowskiego Leclerca:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Penetrowanie Leclerka doprowadza mnie na skraj szaleństwa. I bankructwa przy okazji... :)

    OdpowiedzUsuń