niedziela, 20 czerwca 2010

Mundialowe pijaństwo.

Mistrzostwa świata w piłce nożnej są doskonałą okazją by cieszyć się nie tylko futbolowym świętem, ale i winami pochodzącymi z krajów, których reprezentacje biorą udział w rozgrywkach. Trudno, rzecz jasna, dostać u nas wino holenderskie czy też z Wybrzeża Kości Słoniowej, znacznie łatwiej kupić wina z Francji, Portugalii, Włoch, Argentyny, Chile czy (a może przede wszystkim) z RPA.

Plan był ambitny, ale w pojedynkę nie do zrealizowania: jedno wino z na mecz. Nie do zrealizowania, bo w domu aktualnie tylko ja zajmuję się opróżnianiem butelek, a sami rozumiecie, że trzy butelki na głowę to lekka przesada. Nawet gdyby się udało to na pewno niewiele bym pamiętał z tych mistrzostw, a nie o to chyba chodzi. W praktyce wygląda to tak, że wypijam jedno wino na trzy mecze, nie zawsze udaje mi się trafić z wyborem w odpowiednią reprezentację a poza tym, jeśli pracuję po południu to o piciu alkoholu w ogóle nie może być mowy. Niemniej jednak kilka win udało mi się otworzyć i tak spokojnie przez te trzy mecze sącząc docieram do butelki dna bez uczucia sponiewierania, co mnie bardzo cieszy, bo im jestem starszy tym gorzej toleruję “syndrom dnia poprzedniego”.

Swój “mundial” rozpocząłem z kilkudniowym poślizgiem w stosunku do otwarcia mistrzostw od australijskiej mieszanki gewurztraminera i rieslinga (Mc Guigan Black Label) w wydaniu, jak na mój gust, zbyt słodkim. Fajne, świeże, ale jednak zbyt dużo cukru, by przekonać mnie jeszcze raz do tej butelki. 

Zupełnie inaczej było z butelką nowozelandzkiego sauvignon blanc (Clocktower). Naprawdę dobre wino, które nie rozczarowuje w odróżnieniu od gry Nowozelandczyków na mistrzostwach. Zresztą jeśli chodzi o ten szczep i ten kraj to jeszcze nie natknąłem się na słabe wina. Wciąż mam w pamięci rześki smak Silverlake’a czy River Stone’a.

Lugana (Monte del Fra) też mi smakowało, mimo sugestii Hugh Johnsona, że szczep Trebbiano di Lugana jest raczej podły i wymaga kupażowania. Moje zdanie jest jednak takie, że wino to jest smaczne i godne polecenia, choć łatwiej byłoby je zarekomendować, gdyby jego cena była niższa. Za niemal 50 zł wybór win jest już naprawdę spory a Lugana, mimo swych zalet, raczej nie będzie numerem jeden na mojej liście zakupów.

Do wina Azul Portugal Ribatejo Branco podchodziłem z taką pewną nieśmiałością, ponieważ przestraszyłem się nieco opinii mojej sklepowej konsultantki na temat białych win z Portugalii. Zaryzykowałem jednak i w moje ręce, a później usta, trafiła butelka naprawdę niezłego wina. Mieszanka lokalnych szczepów przypominała mi nieco chardonnay z lekką orzechową nutą. Końcówka nieco gorzkawa charakterystyczna dla grejpfruta. 

Niemieckie wino Binz+Bratt Franconia 2009 było bardzo przyjemne i osłodziło gorzki smak porażki Niemców z Serbami. Ciekawe wino, którego skład zmienia się w zależności od rocznika, szczegóły dla zainteresowanych na stronie producenta binz-bratt.com. Wino uważam za godne polecenia.

Robert Mondavi Woodbridge Zinfandel - nos mocno owocowy, o dziwo nie atakuje alkoholem, jak to bywało w przypadku zinfandeli, które piłem wcześniej. W ustach wino przypomina śliwkowe powidła, choć jakby nieco za słodkie, co mogłoby sugerować “moc” wina. Rzeczywiście, w końcówce alkohol już jest dobrze wyczuwalny, może nie dominuje nad całością, ale przypomina z całym zdecydowaniem o charakterze zinfandeli. Oczekiwałem po tej butelce Woodbridge jakiegoś odczarowania, przekonania mnie do amerykańskiego szczepu i w pewnym sensie nie zawiodłem się, ale wiem na pewno, że zinfandel nie jest tym, czego bym szukał lustrując sklepowe półki.

I na koniec dwa włoskie, ale niezbyt drogie wina popularne czyli chianti i montepulciano d’abruzzo. Trudno się nimi zachwycać, ale i nic złego powiedzieć o nich nie można. Łatwo wchodzą, kieszeni nie drenują, umilają mecze, nawet Włochów, którzy na tych mistrzostwach reprezentują jednak poziom dolnej półki.



2 komentarze:

  1. Ciekawe "mundialowe" opisy :) Również coraz bardziej przekonuję do win nowozelandzkich, nie piłem wprawdzie znacznych ilości tamtejszych produktów, ale to co piłem było naprawdę przyzwoite. Choć znajdowało się w zakręcanych butelkach.
    @ Azul. Piłem kilka różnych win występujących pod tą marką, także to białe, o którym napisałeś (BTW, zgadzam się z twoją opinią) oraz doskonałe vinho verde. To wino jest idealne zwłaszcza na takie upały, jak mamy teraz. Szkoda tylko, że zniknęło ze sklepowych półek, od dawna nie mogę go namierzyć.

    P.S.
    Widziałaś może dokument Mondovino? Ja po obejrzeniu straciłem ochotę na kupowanie win od Mondavich.

    OdpowiedzUsuń
  2. @maxredaktor Nie widziałem tego dokumentu. Masz to gdzieś w swoich zasobach?

    OdpowiedzUsuń