sobota, 27 marca 2010

Historia pewnych wakacji...

Wakacje, a zwłaszcza wakacje na jakiejś południowej wyspie, zawsze wprawiały mnie w dobry nastrój. Jeśli dodać do tego niezłe musujące wino wypite na skąpanym w słońcu balkonie, dobry nastrój potrafi się zmienić w pełne żaru szaleństwo, które dobrze służy realizacji ustalonych życiowych planów, w normalnych warunkach przekładanych w nieokreśloną przyszłość.


Pozornie niewinne odkorkowanie butelki hiszpańskiego Delapierre, zapoczątkowało ciąg wydarzeń, w efekcie których na świecie, choć w innej - już kontynentalnej jego części, pojawił się nasz synek. Tomasz urodził się 13 marca, siłami natury, a właściwie dzięki ponadnaturalnemu wysiłkowi mojej żony, bo chłopak mały nie był: 4640 gramów wagi i 59 cm długości zrobiło wrażenie na nas i osobach odbierających poród. Na szczęście nie trwało to długo, w niecałą godzinę było po wszystkim.

Po kilku dniach wszyscy byliśmy już w domu. Na Tomka czekało jego łóżeczko...

... na moją żonę kwiaty i szampan...

... a na mnie prezent w moim ulubionym sklepie z winami.

wtorek, 2 marca 2010

Johnson 2010

"Przewodnik po świecie win" Hugh Johnson'a na rok 2010 właśnie do mnie dotarł, co cieszy mnie tym bardziej, że amerykański Amazon podał datę 18. marca jako prawdopodobny termin dostawy. Książeczka dotarła niemal 3 tygodnie wcześniej, co dla mnie oznacza tyle, że będzie aktualna o te 3 tygodnie dłużej.
:)
Kilka dni wcześniej listonosz doręczył polskie wersje przewodnika na 2002 i 2003 rok, które udało mi się zdobyć na aukcji internetowej. Oba egzemplarze są w świetnym stanie, podobnie jak ten z 2005 roku. Najgorzej zachowany jest przewodnik na rok 2004, ale nie ma się czemu dziwić, skoro znalazłem go w kałuży pod kołem mojego samochodu. Brakuje mu też obwoluty, ale cóż, dziecko pierworodne, nawet jeśli nie jest doskonałe, kocha się najbardziej.