piątek, 19 lutego 2010

Pauza

Kilka lat temu robiłem kurs na prawo jazdy. Pamiętam, że byłem mocno spięty, a regularne, niemal codzienne jazdy autem tego napięcia nie rozładowywały. Po zakończeniu kursu nie zapisałem się na egzamin, ponieważ zbiegło się to w czasie z narodzinami mojej córki i głowę miałem zajętą zupełnie innymi rzeczami. Po dwóch miesiącach zapisałem się na jazdy doszkalające, żeby przypomnieć sobie wszelkie drogowe manewry i ze zdumieniem odkryłem, że prowadzenie samochodu wcale mnie nie stresowało, za kółkiem czułem się bardzo swobodnie. Najwyraźniej wraz z upływem czasu wszystko, co dotyczyło jazdy samochodem, ułożyło mi się w głowie i stało się naturalnie proste.

Doświadczenie to mam zamiar wykorzystać w mojej winnej edukacji. Postanowiłem zrobić kilkunastodniową, a może nawet kilkutygodniową pauzę. Jest ku temu dobra okazja, wkrótce ma przyjść na świat nasz synek, a dopóki to nie nastąpi powinienem być "pod parą" i "na chodzie", co oznacza zero alkoholu w organizmie.

Mam nadzieję, że jak wszystko szczęśliwie się zakończy, Tomek będzie już z nami, a ja otworzę butelkę wina - będę rozumiał wszystkie słowa, którymi do mnie przemówi. Słowa, które nie będą mnie już więcej  stresowały.

Robię zatem pauzę i zapominam na chwilę o wszelkich degustacjach tego niesamowitego trunku. Pogrążę się za to w winnej lekturze, której w ostatnich miesiącach trochę się nagromadziło. 


2 komentarze:

  1. Też aktualnie jestem "na pauzie" - jak wybiorę się na degustację, to w końcu będę pluł jak prawdziwy profesjonalista ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) trzeba zamowić jeszcze jakąś fajną spluwaczkę. Nie bedę przecież spluwał do wiaderka z piaskownicy. Dzięki za komentarz. POZDROWIENIA!

    OdpowiedzUsuń